Ta część "Opowieści z Narnii" to nie tylko wielka podróż, ale również opowieść o dorastaniu. Eustachy na początku książki jest rozkapryszonym, aroganckim i złośliwym dzieckiem (co Lewis ironicznie zrzuca na karb "postępowego" sposobu wychowywania przez rodziców chłopca). Dopiero wskutek przygód, trudności, a nawet przemiany w smoka, młody Scrubb uczy się empatii i odpowiedzialności.
W powieści pojawia się również wiele ciekawych miejsc, Lewis ewidentnie popuścił tu wodze swojej fantazji i wyszło to książce na dobre, gdyż czytając ją naprawdę ma się wrażenie, że nawet przy wszystkich cudownościach Narnii są miejsca, które pod tym względem w niczym jej nie ustępują.
Najpiękniejszy wątek dotyczy jednak, jakże by inaczej, samego Aslana. Na końcu podróży bohaterowie mogą bowiem po raz pierwszy stanąć u wrót jego krainy. Trudno zresztą nie uronić łzy wzruszenia, gdy waleczna mysz Ryczypisk podejmie najważniejszą decyzję w swoim życiu, związana właśnie z miejscem, gdzie przebywa Aslan.
"Podróż "Wędrowca do Świtu" to nie tylko historia o podróży i dorastaniu, nie tylko bogaty i pełen niespodzianek świat, ale również alegoria poszukiwań Chrystusa. Przesłanie religijne, może nie tak silne jak w niektórych innych częściach cyklu wciąż jest obecne i jak zwykle świadczy on głębokiej wierze autora. Nie będę więc w tym miejscu przesadnie oryginalny: serdecznie zachęcam Państwa do lektury. Choć powodem powstania tego cyklu była właśnie ta zachęta, to każda z narnijskich książek wręcz sama zachęca do powtórzenia apelu. W czasach, gdy wiara chrześcijańska jest często wyśmiewana i utożsamiana z najgorszym, warto wrócić do książek, które przedstawiały ją w sposób szczery i piękny.