Jest taki wiersz, który szczególnie chwyta za serce. Wiersz, po przeczytaniu którego łzy płyną same - również od środka. Pozostaje w pamięci na zawsze, a jego tytuł brzmi " List Jerzego Popiełuszki do matki". Znany jest też pod tytułem "Mamo". Przytaczamy tu fragment tego niezwykłego utworu Jerzego Fryckowskiego:
Matko Moja kaplica zmniejszyła się Do rozmiarów samochodowego bagażnika Wiem Chrystus już tu był Między lewarkiem a kołem zapasowym Nie mogę oddychać Szmata do czyszczenia felg Smakuje ostatnią drogą Padam kolejny raz Nie ma Weroniki (...)
Matko Zawsze ci mówiłem Że Golgota leży nad Wisłą Zamiast dzidy kłuje mnie w bok esbecka pałka Na ocet już ich nie stać Nie biegnij Matko Nie zdążysz Tafla wody już się zamknęła Dno jest muliste i niepewne jak ich wiara Coraz mniej powietrza Brakuje mi tchu Aby przesłać ci ostatnie pożegnanie od syna Matko To tylko kamień Wystarczy odwiązać A pofrunę
Do magazynu TU-KULTURA utwór trafił przez FB - tu serdecznie dziękuję Pani Janinie Pucz za inspirację.