Marta Moldovan-Cywińska: Manekiny vs chochoły

To dobry czas dla pisarzy. Rzeczywistość jest już prawie całkowicie sztuczna, a literatura domaga się prawdziwości.  Wypustki książek, macki twórców. Ułuda poczucia sprawczości i władzy nie konkuruje z pierwowzorami.  Tu i tam przemknie FB-autorytet za wąskim garniturze, poszczękają komentarze. Na ganku listonosz wyrywa spod kolumienek poezję, aż po same wręby znaczka sprzed trzydziestu lat. Melursus ursinus nie zasługuje, by pisać dlań znowu strofy.

Po obejrzeniu w dzieciństwie "Balu manekinów" Jasieńskiego zapamiętałam JAK tańczą, w dorosłości zaś obserwuję KTO i DLA KOGO tańczy. Manekiny vs chochoły.

Marta Moldovan-Cywińska

Fot. Pixabay